Hejka
Dziś wyskakuje do Was z recenzją najpiękniej pachnącej na całym świecie maseczki do twarzy firmy Bielenda.
Dziś wyskakuje do Was z recenzją najpiękniej pachnącej na całym świecie maseczki do twarzy firmy Bielenda.
Maseczkę arbuzową a właściwie arbuzowo-aloesową kupiłam dosyć niedawno, ale już spokojnie mogę Wam o niej wiele powiedzieć.
Kosmetyk ma formułę żelową (galaretkową), która ma zabarwienie różowo-czerwone jednak jest przezroczysta oraz ma w sobie żółte i czarne grudki. Ma tworzyć to złudzenie wnętrza arbuza, jednak największą robotę robi nieziemski wprost czadowy arbuzowy zapach. Podobno w masce znajduje się ekstrakt z arbuza oraz miąższ z aloesu. Jej formuła świetnie nakłada się na twarz i przyjemnie ją chłodzi. Maseczka jest przeznaczona do cery suchej i odwodnionej czyli jeśli chodzi o mnie to jest trafiona w punkt. Ja użyłam jej na razie 5 razy a wykorzystanie jest znikome więc zapowiada się na wydajny produkt. Producent deklaruje 12 użyć, zobaczymy... ja zliczam ilość moich i będę na fanpage dawać znać na ile razy jej wystarczyło, więc śledźcie media społecznościowe. Po zmyciu czuje, że skóra jest nawilżona i napięta - w pozytywnym znaczeniu, oczywiście.
Ja dorwałam ją na jakiejś szalonej promce w Rossmannie, jednak nawet jej regularna cena jest bardzo przystępna przy tej pojemności, jakości i formie sprzedaży.
Ma jeden mały minusik przez jej żelową konsystencję potwornie długo zmywa się ją z twarzy, trzeba uzbroić się w cierpliwość, ale do przeżycia ;P
Wiem, że z tej serii jest również wersja ananasowa oraz kiwi, myślę że również trafią do mojej kosmetyczki.
Piszcie w komentarzach o Waszych doświadczeniach z maseczkami firmy Bielenda.
Do następnego ;P
Bardzo kuszaco wyglada muszę przyznać :P
OdpowiedzUsuńZapraszam https://ispossiblee.blogspot.com/2019/03/everyday-coat.html