Dziś post o kosmetyku kultowym a mowa o Dureline marki Inglot.
Sama nie wiem, dlaczego dopiero teraz o nim Wam piszę recenzję tego produktu, ale lepiej późno niż wcale. Obecnie mam drugą buteleczkę tego magicznego płynu, który możemy nabyć oczywiście w salonach i wyspach Inglota.
Szklane opakowanie z pipetką zawiera 9 ml płynu, ale używa się tego naprawdę śladowej ilości, więc produkt starcza na bardzo długo. Zastosowań, mam wrażenie, ma nieskończenie wiele, ale te które ja użyłam to ratowanie zasuszającego się tuszu lub innych kremowych lub żelowych kosmetyków oraz mój ulubiony czyli tworzenie z sypkich produktów eyelinery. Jak wiecie lubię czasami zmalować sobie jakąś kreskę o nie standardowym kolorze, to jest idealne rozwiązanie. Kruszymy lub wysypujemy wybrany cień/róż/rozświetlacz/bronzer na jakąś podstawkę, dajemy 2-3 krople dureline, mieszamy i voila mam gotowy eyeliner. Ponad to łącząc dureline z jakimkolwiek innym kosmetykiem uzyskamy produkt wodoodporny.
Podsumowując jest to mój produkt marzeń i must have kosmetyki. Jestem ciekawa co wy o nim myślicie i czy wgl go stosujecie u siebie w makijażu ? Znacie jeszcze jakieś zastosowania dureline ?
Do następnego :P
Swego czasu często po to cudo sięgałem
OdpowiedzUsuńMam i potwierdzam jest świetny i mega wydajny :)
OdpowiedzUsuńNie miałam okazji go testować
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, Madda
Pierwszy raz o tym słysze. Mimo tego robienia kresek z cieni przy pomocy jego wydaję się kuszącą propozycją. :D
OdpowiedzUsuńpatimelife.blogspot.com
Oj tak jest to niezastąpiony produkt! Uwielbiam go :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Mój blog ♥
Pierwszy raz o tym produkcie słyszę :)
OdpowiedzUsuńhttps://mylifeiswonderful9.blogspot.com/